piątek, 5 marca 2010

"Wciąż mam tendencję do karykatury".

Buszując ostatnio w sieci, natknąłem się na wywiad z Andreasem przeprowadzony z okazji wydania w 2006 r. one-shota Quintos (hiszp. "Piąty"). Wywiad pochodzi ze strony wydawnictwa Dargaud i, o ile niczego nie przegapiłem, jego tłumaczenie nie znalazło się jak dotąd na angielskojęzycznej stronie Dossier Andreas. Poniżej przedstawiam swoje amatorskie tłumaczenie tegoż wywiadu.

Jesteś autorem dwóch, wciąż kontynuowanych, serii - Koziorożca i Arq. Skąd wziął się pomysł na one-shota? Jaka jest geneza jego powstania?

Od jakiegoś czasu Isabelle Cochet i ja szukaliśmy okazji do wspólnej pracy nad projektem, który wykraczał by poza jej rolę kolorysty. Co więcej, poza moimi dwiema seriami, które zabierają mi dość dużo czasu, mogę wciąż robić inne rzeczy. To bardzo ważne.

Historia komiksu dzieje się w czasie hiszpańskiej wojny domowej. Co skłoniło Cię do osadzenia jej właśnie w tych czasach?

Przede wszystkim chciałem opowiedzieć historię przy pomocy postaci. Użyć hiszpańskiej wojny domowej jako tła, zebrać razem ludzi różnej narodowości i pochodzenia i wyizolować ich od reszty świata. Takie rozwiązanie stało się oczywiste.

Czy osadzenie historii w czasach wojny było ważne?

Tak, ponieważ musiałem wybrać czasy, gdy zasady są odmienne. Śmierć w czasach wojny jest bardziej akceptowalna. Musiałem także umieścić moich bohaterów w ekstremalnej sytuacji, w której ujawniają swoje zamiary. Za polityczną zasłoną ujawniają się bardziej osobiste pobudki, często różne ideały i przyczyny oporu. Z biegiem czasu i sytuacji motywy ulegają zmianie i niekoniecznie są tymi samymi co z początku. To jest to co chciałem bardziej osiągnąć niż opowiadać historię przez duże H.

Wrażenie robi bogactwo charakterów, tak odmiennych od narodowych stereotypów.

Narodowość oczywiście odgrywa pewną rolę. Ale próbowałem polegać na zestawie znanych mi charakterów, bez konieczności myślenia w kategoriach przynależności narodowej. Właśnie dlatego wszyscy oni mówią po francusku, nie mają akcentu, nie używają żadnych idiomów. Narodowość naprawdę nie była kwestią kluczową, poza osadzeniem fabuły w określonych czasach. Historia albumu opowiada o indywiduach, które powinny stworzyć zgrany zespół ale tego nie robią.

Pomimo bezmiaru krajobrazu mamy tu do czynienia z zamkniętą sceną. Tak bardzo, że wróg, czy to niemiecki czy hiszpański, jest rzadko widywany. Czy to świadomy wybór?

Tak, to jest całkiem zamierzone. Na pewnym etapie myślałem nawet żeby nie umieszczać żadnych wrogów. Ale takie rozwiązanie byłoby zbyt dosłowne, zbyt czyste i byłoby prostym zabiegiem stylistycznym. Jako że chciałem pozostać przy historiach ludzi, potyczki musiały się znaleźć. Ważne było także pokazanie niebezpieczeństwa faszyzmu. Mimo to zarówno w niemieckich jak i hiszpańskich szeregach byli także niekoniecznie źli ludzie.


Odnośnie grafiki, czytelnikom nie obeznanym z Twoją twórczością, Twój styl sprawia wrażenie niezbyt realistycznego.

Prawda. Wciąż mam tendencję do karykatury, ponieważ tak zostałem nauczony. Byłem głupi i styl Franquina był tym, do którego zmierzałem. Tak było do momentu aż ktoś zwrócił mi uwagę, że moje historie nie były w ogóle zabawne a złowieszcze. Więc przeszedłem na bardziej realistyczny styl. Jednakże wciąż sprawia mi radość syntetyzowanie i upraszczanie rysunku. To także pozwala mi zachować dozę samokrytyki i nie brać tego tak na serio, co przy rysunku zbyt realistycznym może nie mieć miejsca. W opowieści takiej jak  Quintos, sama fabuła nie jest zbyt dramatyczna ale nie ma też w niej wiele humoru. Ten styl pozwala mi także rysować bardziej efektywnie i bardziej dynamicznie. Według mnie Koziorożec jest bardziej realistyczny; Quintos stał się okazją do wyczyszczenia mojej kreski.

W albumie po raz kolejny pokazałeś znakomitą wprawę w prowadzeniu narracji.

Z tego punktu widzenia jestem pod wpływem bardziej amerykańskiej niż franko-belgijskiej szkoły. Dla mnie historia jest najważniejsza w komiksach. Jest taki czas pomiędzy powstaniem scenariusza i rysunków, w którym zadajemy sobie wiele pytań: Jak to będzie wyglądać z punktu widzenia czytelnika? Jak ja chcę, żeby to wyglądało? Którą drogą podąży oko przez planszę? itd. Takie rzeczy mnie motywują i zawsze staram się iść dalej przy zastosowaniu skromnych środków, którymi dysponuję. Ponieważ zasadniczo jedyne co trzeba zrobić to opowiedzieć historię i dobrać odpowiednie rysunki by służyły historii.


Jak Ci się pracowało z Isą Cochet?

Absolutnie nalegałem aby jako autorzy rysunków widnieli Andreas i Isa Cochet ponieważ Isabella bardzo rozszerzyła zakres pracy kolorysty. Dałem jej szkielet, który ona rozszerzyła o wszystkie kwestie dotyczące klimatu, dnia i nocy, ciemności i światła.To jest wyłącznie jej praca, co do której nie dawałem żadnych wskazówek. I to zadziałało - prawdopodobnie bardziej niż gdy nakładam kolor sam. Jestem naprawdę zachwycony rezultatem.

 

1 komentarz:

ramirez82 pisze...

Dzięki za przetłumaczenie wywiadu!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails