Ponieważ rok zbliża do końca a już przeczytałem wszystko to co chciałem i lubię wszelkie listy przebojów tudież podsumowania więc stworzyłem prywatną, zupełnie subiektywną, dziesiątkę największych przebojów mijającego roku (w nawiasie kolejno autorzy, wydawnictwo i przyznane przeze mnie punkty według Polterowej skali od 0,5 do 10).
1. Arq (sc. i rys. Andreas; Egmont Polska; 10/10). Andreas to mój ulubiony autor więc na pierwszym miejscu nie mógł znaleźć się inny komiks niż Arq. Oprócz przygodowo-fantastycznej historii czytelnik znajdzie tu jak zwykle u Andreasa masę niekonwencjonalnych rozwiązań formalnych, odważnych perspektyw i zbliżeń oraz świetne rysunki. Gdyby nie przeczytane za młodu dwa pierwsze Rorki, prawdopodobnie dzisiaj nie czytałbym komiksów w ogóle. We Francji niedawno dobiegł końca drugi cykl, a Egmont właśnie zapowiedział wydanie drugiego integrala w 2010 r.
2. Wieczna wojna (sc. Joe Haldeman, Marvano rys. Marvano; Egmont Polska; 10/10). Wieczna wojna to jeden z tych nielicznych komiksów, który w mojej ocenie przebija swój literacki pierwowzór. Absolutny must have dla każdego, nie tylko dla "regularnych" czytelników komiksów. Wojna w Wietnamie przeniesiona w realia s-f to w istocie bardzo pacyfistyczna historia. Przy tym właśnie w Wiecznej wojnie Marvano osiągnął szczyt swoich graficznych umiejętności. Niestety późniejsze komiksy rysowane przez niego są po prostu graficznie słabsze. Szkoda tylko pomniejszonego formatu i tych "Bykarian".
3. Dzień gniewu: Afrykańskie przygody Giuseppe Bergmana (sc. i rys. Milo Manara; Egmont Polska; 9,5/10). Z jednej strony genialne rysunki Manary, z drugiej zabawa formą, po trzecie (i chyba w tym przypadku najważniejsze) wykład o możliwościach tkwiących w medium jakim jest komiks. To właśnie możliwości formalne czynią komiks jako gatunek wyjątkowym, ba lepszym nawet od filmu. Ale o tym może kiedy indziej. Komiks, mimo że z pozoru może wydawać się zbyt eksperymentalny, jest świetny.
4. Niebo nad Brukselą: [przed]...; ...[po] (sc. i rys. Yslaire; Egmont Polska; 9/10). Yslaire to również jeden z moich ulubionych twórców. Ale nawet pomijając to, Niebo nad Brukselą to mocny, dobry komiks. Moim zdaniem zupełnie niezasłużenie został zmiażdżony przez większość komiksowej krytyki. Całość jest dokładnie przemyślana z punktu widzenia oczywistego przesłania komiksu - świat powinien wstydzić się wojen i okrucieństwa a nie seksu, szczególnie w kontekście ich pokazywania. Minusem są nieco słabsze rysunki.
4. Niebo nad Brukselą: [przed]...; ...[po] (sc. i rys. Yslaire; Egmont Polska; 9/10). Yslaire to również jeden z moich ulubionych twórców. Ale nawet pomijając to, Niebo nad Brukselą to mocny, dobry komiks. Moim zdaniem zupełnie niezasłużenie został zmiażdżony przez większość komiksowej krytyki. Całość jest dokładnie przemyślana z punktu widzenia oczywistego przesłania komiksu - świat powinien wstydzić się wojen i okrucieństwa a nie seksu, szczególnie w kontekście ich pokazywania. Minusem są nieco słabsze rysunki.
5. Opowieści Szeherezady (sc. i rys. Sergio Toppi; Egmont Polska; 9/10). Toppi to mistrz krechy i dobrze, że w końcu jego komiks ukazał się w Polsce. Jak to mówią - lepiej późno niż wcale. Graficznie znakomicie i bardzo klimatycznie. Komiks idealnie nadaje się na prezent dla osoby zamiłowanej w grafice - tę można studiować i zachwycać się nią bez końca.
6. Dziadek Leon: Brzydki, biedny i chory. Módl się za nami (sc. Sylvain Chomet, rys. Nicolas De Crecy; Egmont Polska; 8,5/10). Nieco słabszy od poprzedniego tom ale to wciąż bardzo dobry komiks. Tym razem jest mniej zabawnie i bardziej przygnębiająco. Rysunki bez zmian czyli są na najwyższym poziomie. De Crecy rysuje tak brzydko, że aż ładnie. Zwykle nie przepadam za karykaturalnym stylem rysunku ale De Crecy jak mało kto potrafi uwypuklać brzydotę i starość. Jest idealnym przeciwieństwem Manary i między innymi za to lubię jego rysunki.
7. Przybysz (sc. i rys. Shaun Tan; Kultura Gniewu; 8,5/10). Z różnych względów komiks ten prezentuje się wyjątkowo na tle innych komiksów z listy - jedyny komiks niemy, jedyny komiks Kultury Gniewu, gabarytowo największy (format zdecydowanie większy niż A4) i najlepiej wydany. Poza tym, podobnie jak Opowieści Szeherezady ze względu na bardzo dobre rysunki oraz dodatkowo ze względu na jakość wydania także nadaje się na prezent dla osoby ceniącej sobie wysmakowane ilustracje. Niezależnie od tego to dobry komiks, sprawnie posługujący się językiem komiksu.
8. Emmanuelle. Bianca (sc. Emmanuelle Arsan, Guido Crepax, rys. Guido Crepax; Mireki; 8,5/10). O ile Emmanuelle to w sumie zwykły komiks erotyczny o tyle Bianca to utwór wart uznania. Crepax, obok Manary, uchodzi za największego mistrza komiksu erotycznego, tyle że w przypadku Bianci erotyzm schodzi na dalszy plan, a wybijają się elementy formalne, które jak łatwo zauważyć, bardzo lubię w komiksach.
8. Emmanuelle. Bianca (sc. Emmanuelle Arsan, Guido Crepax, rys. Guido Crepax; Mireki; 8,5/10). O ile Emmanuelle to w sumie zwykły komiks erotyczny o tyle Bianca to utwór wart uznania. Crepax, obok Manary, uchodzi za największego mistrza komiksu erotycznego, tyle że w przypadku Bianci erotyzm schodzi na dalszy plan, a wybijają się elementy formalne, które jak łatwo zauważyć, bardzo lubię w komiksach.
9. Berlin (sc. i rys. Marvano; Egmont Polska; 8/10). Największym problemem tego komiksu jest jego nierówność. Pozytywnie wyróżnia się tom pierwszy, przede wszystkim rysunkami stylowo zbliżonymi do tych z Wiecznej wojny. Poza tym na plus należy policzyć godne podziwu historyczne zgłębienie tematu. Niestety w dwóch ostatnich tomach Marvano rysuje już tak jak w Wiecznej wolności i Dallas Barr czyli w sposób bardziej uproszczony - jak dla mnie po prostu słabiej. Fabuła całości, mimo że nie porywa, to prezentuje się przyzwoicie. Wypadkowa powyższych elementów powoduje, że Berlin to z pewnością coś więcej niż przeciętniak ale też nie komiks wybitny czy zachwycający.
10. Koralina (sc. i rys. P. Craig Russell; Egmont Polska; 8/10). Dziesiątkę zamyka chyba największa, jak dla mnie, niespodzianka roku. Bardzo lubię twórczość Neila Gaimana szczególnie w jej literackiej formie. Nieco mniej odpowiada mi Gaiman jako scenarzysta komiksowy (być może ze względu na fatalny dobór rysowników). Przeczytałem więc niemal wszystkie książki Gaimana wydane w Polsce. Wyjątkiem jest m.in. Koralina, której do tej pory nie miałem okazji przeczytać. Tym niemniej postanowiłem sięgnąć po jej komiksową adaptację w wykonaniu P. Craig Russella i nie zawiodłem się. Otrzymałem bezpretensjonalną lekturę z pozoru przeznaczoną dla dzieci. Klarowne rysunki i żywe kolory dopełniają całości - solidnej rzemieślniczej roboty.
Niestety nie kupiłem i nie przeczytałem wielu komiksów w 2009 r., w szczególności porównując do ilości jakie kupowałem w ubiegłych latach. Kolejny raz z rzędu wydawnictwem roku jest dla mnie Egmont Polska. Co smutne to właściwie obecnie jedynie wydawnictwo na rynku wydające klasyki i komiksy "środka" z Europy. Jednocześnie największym rozczarowaniem jest, jak wierzę, hibernacja Manzoku. Przykre jest również milczenie małych wydawnictw - Sutoris i Hella Komiks. Sutoris jak wieść niesie w ogóle zakończyło już działalność. Fajnie, że Kultura Gniewu wydaje Polaków. Co prawda akurat tych, za których stylem nie przepadam ale być może za nimi pójdą także inni autorzy. Trzymam kciuki, mimo że nie dołożyłem swojej cegiełki z portfela. Egmont niestety już jakiś czas temu zarzucił, nie licząc antologii Powstańczej i reedycji, wydawanie polskich komiksów (w sensie - tworzonych w Polsce). Od marca ma to się zmienić. Poczekamy, zobaczymy.
14 komentarzy:
To chyba pierwsze podsumowanie komiksowego roku w tym roku :) Kawał miłej lektury!
Dzięki :) Zróbcie też u siebie jakieś.
Dobre podsumowanie:)
W opowiesciach szeherezady zakochalam sie totalnie, przedewszystkim w kolorze o samej formie prowadzenia ilustracyjnie formy komiksowej nie wspomne:)
I z wymienoionych jeszcze Bianca jak najbardziej oraz, dzien gniewu najlepsza mordercza krawedz szafki i czlowiek siodemka:D
Pozdrawiam:)
Napisałeś: "już przeczytałem wszystko to co chciałem" a potem: "Niestety nie kupiłem i nie przeczytałem wielu komiksów w 2009 r.".
Czyli mam przez to rozumieć, że kupiłeś tak mało gdyż tak mało komiksów Cię zainteresowało?
W sumie wiesz, jakby nie patrzeć to taki integral Arq to normalnie aż 6 albumów;) Czyli o dwa więcej niż wydanych u nas tomów Koziorożca...
@Ssselena
Dzięki. :) No, Toppi to rzeźnik. Manara zresztą też. :)
@kendo
Poniekąd trafna uwaga. Faktycznie znakomita większość wydań to wydania zbiorcze więc gdyby liczyć je jako pojedyncze albumy to byłoby ich znacznie więcej. Ale w taki sposób Egmont wydaje komiksy już od 2005 czy 2006 r., a wcześniej (np. w 2008, 2007 r.) kupiłem jednak ich więcej.
I tak, mało mnie zainteresowało. Nie znaczy to oczywiście, że gdybym np dostał od kogoś jakiś komiks w prezencie to bym go z chęcią nie przeczytał. :)
Spoko, coś się u nas już smaży :)
Wieczna Wojna, Dzień Gniewu i Przybysz na pewno wskoczą i do mojego top 10 :)
Świetne komiksy, ale gdzie Życie w obrazkach, Opowieści z hrabstwa Essex, Wykiwani, Ibikus, Halloween Blues?
Nie zmieściły się te komiksy w 10, czy nie czytałes?
Nie czytałem. Wierzę, że to też są bardzo dobre komiksy ale z wizualnego punktu widzenia nie zrobiły na mnie wrażenia, więc ich nie kupiłem.
No i tak jak pisałem - to jest zupełnie subiektywna lista. :)
A sorry, z tego co wymieniłeś to Halloween Blues czytałem. Lubię rysunki Kasprzaka ale jak dla mnie, całościowo plasowałby się w drugiej dziesiątce...
Podsumowanie, jak każde podsumowanie, subiektywne, więc po co polemizować? :) [WW na 2. miejscu - i słusznie!]
Ale Andreasa trzeba chyba KOCHAĆ bezwarunkową miłością, by postawić tak wysoko ARQ. Graficznie piękne, scenariuszowo - do pewnego momentu było wiadomo, a potem chyba Andreas stwierdził, że nie ma sensu zgrabnie zamykać intrygującej opowieści.
Dla mnie to jedno z największych rozczarowań roku.
Z taką opinią też się już spotkałem (odnośnie Arq). Cóż, ja nie poczułem rozczarowania bo właśnie dostałem to czego oczekiwałem, a z czego Andreas jest znany. Nie oczekiwałem w żadnym wypadku genialnej fabuły bo i Koziorożec też nie jest genialny. Obie te serie, z fabularnego punktu widzenia, mają charakter rozrywkowy. Coś jak nowe amerykańskie seriale. Nieważne, bo możliwe, że już piszę od rzeczy. :D
Z tą miłością to gruba przesada. :) Po prostu bardzo lubię jego komiksy. Naprawdę nieco mnie dziwi te rozczarowane niektórych osób po Arq, a np. po Koziorożcu to już nie.
Arq jest świetny. Pamiętam że nie wytrzymałem i odfoliowałem ten komiks w pociągu (wiecie ja albumy szanuję i raczej takich cegieł w pociągu nie czytam;)). Tak mnie wciagnęło że walnąłem cały sześcioksiąg na raz. Bardzo mocna rzecz, jeśli chodzi o fabułę to bardziej mi podszedł od Cromwella. Za to Cromwell ma lepsze rysunki:)
Pharas,
Mnie to jawne niemal lekceważenie dla przejrzystości opowieści razi i tu, i tu. Ale w ARQ niemal do samego końca [do ostatniego rozdziału?] udaje, że to ma "ręce i nogi". A potem nagle to się rozpada.
W Koziorożcu sprawa jest jasna od początku i muszę przyznać, że czyta się to ciężko. :)
Pozdrówka
Prześlij komentarz