poniedziałek, 13 lipca 2009

Jeffrey (Catherine) Jones.

Artystyczna historia Jeffa Jonesa datuje się na początek lat 70. XX w. W 1970 r. powstał amerykański humorystyczny magazyn "National Lampoon", gdzie Jones zamieszczał cykl jednoplanszówek zatytułowany „Idyl”. W latach 1975 – 1979, dzielił w Nowym Jorku pracownię wspólnie z innymi legendarnymi artystami: Bernie Wrightsonem, Barry Windsor-Smithem i Michaelem Williamem Kalutą, zwaną „The Studio”. W efekcie, w 1979 r., powstał album zbierający prace wszystkich artystów.

Okładka "The Studio".

"The Studio" w latach 70. Od lewej: Wrightson, Jones, Windsor-Smith, Kaluta

W zacisznym rogu

Cnota

Ślepy narcyz

W latach 1981 - 84 Jones stworzył kolejny cykl jednoplanszówek publikowanych w magazynie „Heavy Metal”, zatytułowany „I’m age”. Poniżej przykłady.


To co cechuje twórczość Jonesa z lat 70. i 80. to nie tylko świetny warsztat i oryginalność ale przede wszystkim inteligentne poczucie humoru paradoksalnie przepełnione wszechobecną u niego melancholią i zadumą, a także filozofią.

Pod koniec lat 90., na skutek problemów osobistych Jones przeszedł operację zmiany płci. W 2004 internetowy serwis Sequential Tart przeprowadził z Jones ciekawy wywiad, którego przekład początku (dotyczący „The Studio”) zamieszczam poniżej.

Sequential Tart: Z jakiej Twojej pracy jesteś najbardziej dumna?

Catherine Jeffrey Jones: Chyba z “Sophie's Choice”. Naprawdę trudno powiedzieć. Idealnie jest wtedy, gdy najlepszą jest ta, którą zrobiłeś jako ostatnią (uśmiech). Jeżeli chodzi o komiksy, cztery lata temu napisałam i narysowałam „I Bled the Sea” To czarno-biały komiks. Nie lubię koloru w rysunkach. Czerń i biel ma w sobie siłę, abstrakcyjną jakość w sobie, która pozwala widzowi użyć wyobraźni. Kiedy robię rysunki tuszem, to są one czarno-białe.

ST: Czy oddźwięk na „The Studio”, nawet po tych wszystkich latach, jest dla Ciebie zaskoczeniem?

JCJ: Tak. Zaskakuje mnie. To trwało tylko trzy lata, ale wywarło duże wrażenie na wielu ludziach. Zrobiliśmy wiele nowatorskich prac gdy „The Studio” działało.

ST: Czy praca w „The Studio” pomogła Ci jako artyście, a jeśli tak, to w jaki sposób?

JCJ: Tak, to pomogło, bo nie byłam odosobniona. Praca z innymi artystami w pobliżu, którzy pod pewnymi względami różnią się od siebie, ale można było się do nich przejść, zobaczyć co robią, rozmawiać o tym i w ten sposób „zasilać się”. Wspominam ten okres z dużym sentymentem.

ST: Kto był jokerem w grupie?

JCJ: Michael (Kaluta).

ST: Czy któryś z was działał jako lider grupy?

JCJ: Jedna osoba próbowała, ale nigdy jej się nie udało. Artyści nie są łatwi do kontrolowania.

W Polsce Jeff Jones znany jest jedynie z paru odcinków "Idyl" publikowanego niegdyś w magazynie "Komiks-Fantastyka".

Źródła: 1, 2, 3, 4.

6 komentarzy:

Andrzej Janicki pisze...

Kolejny już raz trafiasz niemal centralnie w moje zainteresowania. Z ekipy "The Studio" tylko Kaluta jakoś nigdy nie przekonał mnie swoimi obrazkami. Wrightson bywał genialny (np. Frankenstein), Jones i jego (jej) mocno zaokrąglone kobietki (jak u Frazetty) też a BWS uwielbiam za całokształt. Nigdy nie wczytywałem się w informacje biograficzne o JJ i faktem, że jest teraz kobietą jestem zaszokowany.

Nie kombinuj ze zmianą profilu bloga, bo gdzie wtedy będę czytał i oglądał takie rzeczy.

Andrzej Janicki pisze...

Jeszcze jedno. Ciekawe czy Wrightson ubierał się tak, na co dzień? JJ i BWS też wyglądają jak bohaterowie swoich komiksów.

Pharas pisze...

Miło mi to czytać. Rzadko spotykam wśród fandomu kogoś o podobnych gustach. Też byłem zaskoczony, że zmienił płeć. Jonesa i późniejszego Windosor-Smitha uwielbiam. No i Wrightson rzeczywiście najlepszy był we Frankensteinie.

Tak naprawdę stylistycznie najbliżej siebie byli właśnie JJ i W-S.

Co do ubioru to nic dodać, nic ująć. :) Chyba następną notkę poświęcę właśnie Windsor-Smithowi bo strasznie zaniedbany jest u nas. Chyba tylko ten Conan się ukazał. Co prawda to klasyk ale w porównaniu z późniejszymi jego pracami wypada blado.

Co do profilu to zostaje jak jest. Pewnie założę odrębnego bloga na wszystko inne o ile będzie mi się wystarczająco chciało. :)

Andrzej Janicki pisze...

BWS`a znamy u nas przede wszystkim z Weapon X (Semic), pojawił się także w regularnej serii Xmen (chyba 2 razy), był na którejś z okładek Batman - Black & White a dawno temu Conana - Czerwone ćwieki wypuścił Gdański Klub Fantastyki... to jak mi się zdaje wyczerpuje jego obecność u nas. Nie było tego wiele, ale jednak.
Tak czy inaczej BWS to bardzo dobry kandydat na bohatera kolejnego materiału.

Pharas pisze...

No tak, zapomniałem o Weapon X. To dlatego, że ta tematyka jest mi zupełnie obca.

A mi chodziło o to: http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/essential/3

Andrzej Janicki pisze...

No tak, w tych starszych pracach nie ma niczego szczególnego - standard. Pierwsze koty za płoty. Conan - Czerwone ćwieki to był już zupełnie inny poziom.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails