czwartek, 20 marca 2008

Definicja komiksu

Już od pewnego czasu ten temat chodził mi po głowie. Mianowicie - czym jest komiks?

Stworzenie dobrej definicji jest niezwykle trudne. W branży, w której pracuję stykam się z tym zagadnieniem dość często. Dobra definicja przede wszystkim powinna być wyczerpująca, a po drugie krótka. Warto zwrócić uwagę, że każdy znaleziony wyjątek od utworzonej definicji powoduje, że tak utworzoną definicję można wyrzucić do kosza.

W pierwszym poście na tym blogu przywołałem słownikową definicję pojęcia "komiks". Utożsamianie komiksu z "historyjką obrazkową z tekstem, zwykle o charakterze sensacyjnym lub humorystycznym" jest z gruntu błędne, o czym poniżej.

Przede wszystkim zadać należy pytanie co jest cechą charakterystyczną wszystkich
komiksów. Moim zdaniem są to dwa elementy (reszta jest nieistotna):
  1. przekazywanie ogólnie pojętej treści (fabuły) za pomocą obrazów (rysunków), oraz
  2. sekwencyjność rozumiana jako występowanie następstwa (kolejności) pomiędzy obrazami
Pierwszy z powyższych elementów odróżnia komiks od literatury. W komiksie bowiem przekaz dokonywany jest poprzez obraz przedstawiony czytelnikowi bezprednio podczas gdy w przypadku szeroko pojętej literatury fabuła przedstawiana jest za pomocą liter, słów i zdań powiązanych między sobą. Oczywiście słowa tworzą w umyśle czytelnika swoiste obrazy ale w mojej ocenie należy brać pod uwagę jedynie okoliczność za pomocą jakich środków przekazu dana treść przedstawiona jest czytelnikowi. Wniosek z powyższego taki, że występowanie słów liter i zdań związane immanentnie z literaturą jest niekonieczne by zakwalifikować dany twór jako komiks. I tak jest w istocie. Co prawda komiksy "nieme" stanowią znakomitą mniejszość całego komiksowego dorobku to jednak z omawianego punktu widzenia nie sposób odmówić im przymiotu komiksów. Przykłady pierwsze z brzegu - komiksy Thomasa Otta czy Marka Turka. Komiks nie potrzebuje dymków, ramek narracyjnych i onomatopej - wszystko można przedstawić za pomocą obrazów. To tylko kwestia umiejętności autora. Uważam przy tym, że właśnie te "nieme" komiksy stanowią prawdziwy "rdzeń" komiksu jako rodzaju sztuki. Słowa w komiksie zawsze będą tylko dodatkiem. Co prawda, zazwyczaj bardzo istotnym ale jednak tylko dodatkiem.

Drugi z powyższych elementów odróżnia komiks od malarstwa, grafiki czy innych sztuk plastycznych a także np od fotografii. Nie będzie komiksem zbiór ilustracji jeśli nie są one przeznaczone do odbioru w określonej kolejności. Oczywiście nie można też zapominać o punkcie 1 opisanym powyżej. Z punktu 2 wynika więc, że aby nazwać coś komiksem muszą istnieć co najmniej dwa obrazy (rysunki) przeznaczone do czytania w określonej kolejności. Celowo nie używam pojęcia "kadr", gdyż występują komiksy, w których podział na kadry zanika w mniejszym czy większym stopniu.

Zatem komiks można by określić następująco. Rodzaj sztuki, w którym ogólnie pojęta treść przekazywana jest za pomocą sekwencyjnie ułożonych, nieruchomych obrazów. I tyle. Nie potrzeba niczego więcej.

Na chwilę obecną nie wymyśliłem niczego lepszego. Z tak a nie inaczej sformułowanej definicji wynika ponadto dlaczego mówimy, że komiks się czyta a nie ogląda, dlaczego dla komiksu nieistotny jest fizyczny nośnik (papier, mur, drewno czy cokolwiek innego co wyobraźnia podpowiada), dlaczego "Koziołek Matołek" komiksem nie jest czy też dlaczego komiks zbliżony jest najbardziej do filmu ze wszystkich innych gatunków sztuk. Ale o tym szerzej może kiedy indziej.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

Witam,podana definicja jest bardzo dobra jednakże tworząc definicje komiksu nie można powoływać się tylko na obraz...argumentacją jest komiks niemy jednakże ogólny komiks nie składa się z samych obrazów lecz także z dialogów i narracji..

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails